Piskorz "Piko 34", lata 1990/2000-ne

Amatorski samolot sportowy. Polska.
Samolot amatorski ”Piko 34” zbudowany przez Tomasza Piskorza. (Źródło: Copyright Tomasz Piskorz).

Tomasz Piskorz już jako młody chłopak marzył o lataniu. Dlatego podbierał od mamy prześcieradła, aby następnie po zszyciu skakać jak na spadochronie z sterty kciuków, albo budował coś co przypominało lotnie itp. Jednak z czasem rodził się  niedosyt  latania, postanowił więc w końcu ziścić marzenie i rozpoczął przymiarki do budowy czegoś co by go zadowoliło. Postanowił zbudować własny samolot!

Początki prac nad budową samolotu sięgają końca lat 1990-tych. Tak to wspomina konstruktor: "Hm,  pamiętam kiedyś wybrałem się do swojego lasu bez rodziców, gdzie  zobaczyłem długie sosny, które za moja namową  zostały ścięte, przewiezione do tartaku, a następnie z przecięte przeze mnie na 4 metrowe listwy- he miałem już kadłub. I tak pomału rozpocząłem realizacje budowy dwupłaciku". Nastoletni konstruktor praktycznie nie miał żadnego konkretniejszego budżetu, aby w miarę dokładnie i dobrze to zrobić. Jego jedynym sprzętem była wiertarka Bosch, mała trajzega, brzeszczot, spawarka, ołówek i kartki do szkicowania. Nie miał żadnych planów, ani nikt mu nie podpowiadał podczas tworzenia tego dwupłata. Jedyną pomocną lekturą była "Kronika techniki", w której znajdowały się opisy kilku prekursorskich konstrukcji!

Szkielet kadłuba został wykonany z sosny. Długość kadłuba wyniosła 3,65 m plus późniejsze usterzenie. Całość została skręcona blaszkami ze śrubami ø 5 mm , do wzmocnienia konstrukcji posłużyły także śruby rzymskie. Całość została wykrzyżowana sznurem do bielizny z stalową linką w środku. ("Mama troszkę mi dała jak wyszła wieszać bieliznę, a tu ni ma"). Podwozie zostało wykonane z rur ocynkowanych ze sprężynami i kołami od motorynki. Do napędu posłużył oczywiście poczciwy silnik od samochodu Trabant o mocy 18 kW (24 KM).

Konstruktor tak wspomina dalsze prace przy budowie samolotu:

"Jeden ze znajomych poinformował mnie że jest w okolicy na złomowisku Trabant. Pojechałem, dogadałem się, zapłaciłem. Po kilku dniach  dopłaciłem bo okazało się, że tam jest dużo aluminium itd., a pan sprzedał mi jako bezcen złomowa. Silniczek rozkręciłem, wymieniłem łożysko i simeringi. Złożyłem! Odpalić jeszcze nie mogłem bo nie miałem śmigła. Z racji, że kiedyś nie było jeszcze Internetu i ogólnie dostępu do kupienia lub zamówienia śmigła postanowiłem, że zrobię sam. Oczywiście było to dla mnie wyzwanie, bo kompletnie nie znałem się w tej dziedzinie. Tu w ruch poszła wspomniana kronika- zacząłem oglądać, analizować, czytać i czytać. Konsensus podskoczyłem do stolarza i kupiłem kilka belek ze świerku i zaczęła się żmudna praca. Pierwsze śmigło wystrugałem  w 36 godzin!!

Zamontowałem je bezpośrednio  na wale Trabancika i zacząłem odpalać na kontakt. Suma summarum od czasu do czasu coś załapywał , aż zaskoczył i urwało. Wizja śmierci przed oczyma była! Okazało się ze 2 milimetry źle przykręciłem śmigło i zapalałem nie w tą co trzeba stronę. Po skorygowaniu tego silniczek zaczął normalnie chodzić przynosząc ogromna radość i postrach sąsiadom (odpalenie bez kolektora wydechowego). Pierwsze jazdy odbyły się po mojej farmie bez skrzydeł. O dziwo te pierwsze śmigiełko miało nawet dobry ciąg i dało się poszaleć 40-parę km na godzinkę. Do czasu aż za bardzo przygazowałem, pogubiłem się ze sterami i przywaliłem w chlewnię. Kolejne śmigło było jeszcze lepsze i zrobione troszkę szybciej.

Następnie zacząłem dorabiać skrzydła, taki sam materiał jak kadłub. Do wzmocnienia posłużył mi profil zamknięty aluminiowy. Nie ukrywam budowa rozciągnęła mi się w czasie, skończyła się podstawówka, wybrałem się do liceum a on czekał na dokończenie! W wakacje coś tam zawsze dopracowywałem, dłubałem, a że już kilka osób wiedziało że coś takiego buduje musiałem honorowo dokończyć!

Spoglądając z perspektywy czasu uśmiecham się, spoglądając na to dzieło podczas wizyt  w domu rodzinnym. Z dzisiejszą wiedzą i finansami zupełnie inaczej by wyglądał. Ale i tak jestem  dumny, bo zrealizowałem jedno z moich dziecinnych marzeń w wieku kilkunastu lat. Obecnie (pisane w 2012 r.- przypis K. Luto) samolocik stoi po raz pierwszy pod plandeką na dworze. Musiał ustąpić kolejnym  moim wynalazkom.

Może kiedyś znajdę czas aby go przebudować i oderwać go od podłoża."

Galeria

  • ”Piko 34” w czasie prób kołowania. (Źródło: Copyright Tomasz Piskorz).
  • Samolot amatorski ”Piko 34”. (Źródło: Copyright Tomasz Piskorz).

Źródło:

[1] Informacje uzyskane od Tomasza Piskorza.
blog comments powered by Disqus