Klimowicz bezzałogowy samolot bombowy, 1914
- śmigłowca przeznaczonego do prowadzenia obserwacji powietrznej pozycji nieprzyjaciela,
- bezzałogowego samolotu bombowego.
Benedykt Klimowicz lotnictwem interesował się od początku XX stulecia, uważnie śledził prasę i literaturę, wszelkie techniczne nowinki, podejmował budowę modeli znanych samolotów. Wykonując je zastanawiał się, jak samoloty te można by udoskonalić. Wprowadzał własne zmiany, badał zachowanie się modeli wlocie. Zastanawiało go, że samolot doprowadzony do takiej doskonałości znajduje tak niewielkie zastosowanie w operacjach wojennych, ograniczane niemal wyłącznie do prowadzenia zwiadu powietrznego, gdzie też duża prędkość lotu uniemożliwiała rozpoznanie wszystkich stanowisk strzeleckich na ziemi. Także zastosowanie samolotu jako narzędzia walki oceniał jako wciąż zbyt ograniczone.
Podczas bombardowania z dużej wysokości trudno było celnie razić cele naziemne, obniżając zaś wysokość lotu, lotnik narażał się na ostrzał z ziemi. Dlatego właśnie- pisał- zacząłem obmyślać typ aeroplanu, który wypuszczony w znanym kierunku, osiągnąłby cel, a automatycznie zatrzymany przeprowadził swe niszczące działanie. Taki aparat mógłby spełniać trzy zadania: bombardować cele żywe, obiekty wojskowe nieprzyjaciela i wzniecać pożary.
Jego układ i konstrukcję opierał na znanych zasadach. To jednopłat w układzie górnopłata, o kratownicowym, wykonanym z prętów bambusa, kadłubie, którego kratownice wzmocniono ściągami z drutu, cięgnami z drutu usztywniono również płat nośny. Samolot opatrzono dwoma sterami wysokości: przednim i tylnym. Napęd z silnika spalinowego przez transmisję łańcuchową przekazywano na dwa śmigła ciągnące, sytuowane na zewnątrz od kadłuba- przed płatem nośnym. Aparat pozbawiony był podwozia kołowego, w jego miejsce wprowadzono płozy, a start samolotu odbywał się ze specjalnej platformy. Była to drewniana konstrukcja kratownicowa, składana, oparta w przedniej części na trójnożnym statywie - umożliwiał ustalenie kierunku startu samolotu (przez obrót urządzenia startowego wokół jego osi pionowej). Ustalaniu kierunku startu na podstawie mapy- na cel niewidoczny- służyła również busola i skala na kręgu 360°. Statyw miał również umożliwiać ustawienie kąta startu, mniej lub bardziej stromego.
Miał to być samolot bezzałogowy- torpeda powietrzna działająca na podobieństwo wodnej, skierowana na cel, miała go osiągać i niszczyć. W miejscu pilota montowano specjalne urządzenie żyroskopowe, o napędzie z silnika samolotu, którego zadaniem miało być utrzymywanie samolotu w położeniu poziomym względem jego osi poprzecznej i pionowej. Odpowiednie ustawienie stateczników wysokości- przedniego i tylnego- zapewniać miało pewną naturalną samostateczność w osi podłużnej. Żyroskop mógł być uruchamiany w chwili startu albo- w razie konieczności startu pod dużym kątem- można go było włączać później mechanizmem czasowym.
Żyroskop pełnił również inną funkcję- bomby, a wypełniany być mógł materiałem wybuchowym lub zapalającym. Z uwagi na to podstawowe zadanie, Klimowicz proponował budowę samolotu w trzech wersjach- dla bomby o wadze około 32, 100 i 650 kg.
Zdaniem Klimowicza użycie bezzałogowego powietrznego nosiciela bomby mogłoby być atrakcyjne dla wojsk prowadzących działania w terenie górskim lub trudno dostępnym, uniemożliwiającym zaopatrzenie w broń ciężką. Platformę startową można by transportować wozem lub na grzbietach dwu koni, następne dwa konie wystarczyłyby do transportu zdemontowanego samolotu, kolejne dwa- żyroskopów (bomb). Montaż urządzenia startowego i samolotu można by natomiast wykonać w krótkim czasie- siłami 5- 6 ludzi, utrzymując przy tym w tajemnicy lokalizację stanowiska startowego. Platformę kierowano by na cel, jego odległość od miejsca startu byłaby znana, podobnie jak i prędkość własna samolotu. W chwili startu uruchamiany byłby mechanizm czasowy, który- nad celem- unieruchamiałby silnik samolotu, w wyniku czego ten spadałby na pozycje nieprzyjaciela, siejąc zniszczenie.
Klimowicz powiadał, że opracował swój nosiciel bomb, a także wcześniej przedstawiony śmigłowiec, mając na uwadze potrzeby militarne w tych ciężkich dla ojczyzny chwilach. Komitetowi Technicznemu GWTU, a stanął przed nim osobiście, deklarował, że dołoży wszystkich sił w celu szybkiego zrealizowania swych aparatów latających, których użycie w działaniach wojennych zaskoczy wroga. Sam też chciałby wziąć z nimi udział w walkach. Niestety, nie posiadając własnych środków, by podjąć próby z aparatami naturalnej wielkości- pisał do wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza- nie mogę poświęcić się przedłożonemu dziełu techniki- a dalej- jeżeli moja prośba zasłuży na uwagę Waszej Cesarskiej Wysokości, to pokornie proszę przyjąć mnie, obejrzeć rysunki i wysłuchać moich wyjaśnień.
Klimowicz schematycznie przedstawiał swój samolot bezzałogowy, urządzenie startowe i żyroskop, w tym ostatnim przypadku powiadając, że jego rysunki i wymiary dla każdej z trzech wersji nosiciela bomb przedstawi w przyszłości, co zaś tyczy się zapalnika bomby, to jego konstrukcją powinien zająć się pirotechnik. Dość precyzyjnie określał przy tym katalog życzeń, których spełnienie, oprócz zabezpieczenia odpowiednich środków finansowych, umożliwiłoby szybką realizację i samolotu i śmigłowca. Prosił, by powołano go do służby wojskowej w randze urzędnika, umożliwiono poznanie samolotów używanych w działaniach wojennych, by w trakcie prac mógł korzystać z konsultacji wykładowców Oficerskiej Szkoły Lotniczej, wreszcie, by odkomenderowano do jego dyspozycji, znanego mu wcześniej, geodetę Michała Gołyńskiego , powołanego właśnie do służby wojskowej. Prosił o bezpłatny bilet kolejowy i zarządzenie, by administracja kolei przyjmowała i odprawiała na jego adres materiały niezbędne do budowy statków powietrznych. Prace i próby prowadzić chciał na własnym terenie- w Żytkowicach Poleskich, od stacji kolejowej odległym około 5 km- nizinnym, z jeziorem długości ok. 12 km. Próbne starty samolotu prowadzone byłyby nad tym właśnie jeziorem, co ułatwi- pisał- obserwacje prędkości lotu samolotu i uchroni go przed zniszczeniem w następstwie wyłączania silnika.
Komitet Techniczny GWTU, na posiedzeniu w dniu 19.01.1915 r., uznał, że żyroskopowy stabilizator nie zabezpiecza stateczności samolotu bezzałogowego w locie, a mina powietrzna Klimowicza nie ma urządzeń do likwidacji wahań, jakie wystąpią w osi podłużnej samolotu w locie - proponowane usterzenie wysokości, przednie i tylne, zadaniu temu nie sprosta. Zwrócono uwagę, że układ przeciwbieżnych śmigieł w razie niewielkiej różnicy siły ciągu każdego z nich lub niewielkiego błędu w montażu sprawi, że samolot bezzałogowy będzie skręcał w kierunku śmigła o większym ciągu albo tego, które będzie pracowało na dłuższym ramieniu. Ta tendencja do skręcania będzie występowała również dlatego, że nie sposób osiągnąć równego oporu płatowca wlocie z jego prawej i lewej strony. Podniesiono, że powietrzną minę Klimowicza charakteryzuje mierna celność- niemożliwe jest dokładne określenie prędkości jej lotu względem ziemi, wpływu wiatru i prądów powietrznych na prędkość lotu, odchylenia kursu wskutek działania bocznego wiatru, wreszcie toru upadku bomby po wyłączeniu silnika samolotu, który spadać będzie w linii nieregularnej, co jeszcze bardziej zmniejszy celność ataku. Nie jest więc prawdą twierdzenie Klimowicza, że jego metoda bombardowania pozycji nieprzyjaciela będzie bardziej skuteczna od stosowanej dotychczas, przy użyciu samolotów z załogą. Niska efektywność proponowanego przez Klimowicza narzędzia walki przeczy w końcu i jego intencji, by dotychczasowe zawodne bombardowanie zastąpić atakiem powietrznej miny.
Komitet Techniczny, oddalając jego prośbę, uzasadniał swe stanowisko tym, że brak jest jakichkolwiek argumentów na rzecz pożytków mogących płynąć z zastosowania pomysłu Klimowicza, także ekonomicznych- samolot bezzałogowy z silnikiem i wyposażeniem wykorzystany będzie tylko jeden raz.
Źródło:
[1] Januszewski S. "Pionierzy. Polscy pionierzy lotnictwa 1647- 1918. Tom 1". Fundacja Otwartego Muzeum Techniki. Wrocław 2017.[2] Januszewski S. "Tajne wynalazki lotnicze Polaków: Rosja 1870-1917". Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej. Wrocław 1998.