Balon Stanisława Drewnickiego zakupiony w Berlinie, ok. 1891

Balon na ogrzane powietrze. Niemcy.
Skok spadochronowy Stanisława Drewnickiego z pierwszego balonu zakupionego w Berlinie. Spadochron podwieszony z boku balonu. (Źródło: archiwum).
Stanisław Drewnicki, zafascynowany pokazami skoków spadochronowych Charlesa Leroux w Warszawie w 1889 r., postanowił zająć się żeglugą po­wietrzną. Szkolenie podjął w 1890 r. w Berlinie, uznanego niemieckiego aeronauty Vollkmanna.

Do Warszawy powrócił z balonem typu Montgołfier na ogrzane powietrze, który zakupił w jednej z firm ber­lińskich. Pierwszy skok wykonał w Warszawie, na Polu Mokotowskim, 8.09.1891 r., na własnoręcznie wykonanym spadochronie typu Leroux.

Po udanym pokazie warszawskim Stanisław udał się w tournée po miastach północno- zachodniej Rosji. 14.09.1891 w Ogrodzie Botanicznym w Wilnie, trzeci skok w swym życiu wykonał z balo­nu, którym wzniósł się na wysokość 2000 m (wyso­kość ta, podawana za prasą, może być poważnie przesadzona). Drugi lot i skok w Wilnie miał miejsce 19 września. Pomagał mu brat Józef Drewnicki, który kierował wypełnianiem balonu ogrzanym powietrzem z pieca opalanego słomą oraz ok. 30 żołnierzy trzymających balon nad piecem. Jeden z żołnierzy, niejaki Putyrczik, zawiązał na linie pętlę i demonstrował widzom jak lekko trzymać można balon posługując się jedynie nogą. Gdy padła komenda do startu zapomniał, że pętla otacza jego nogę i balon uniósł go w górę. Przed oczyma widzów roztoczył się obraz wznoszącego się balonu ze Stanisławem Drewnickim siedzącym na trapezie i z malejącą figurką żołnierza, wiszącego z boku na linie. Zdawało się, że jego los jest przesądzony. Ale Drewnicki rozhuśtał trapez, z wysiłkiem pochwycił półprzytomnego żołnierza i posadził go sobie na kolanach. Balon obniżył lot i wylądował na brzegu Wilii. Po powrocie do Ogrodu Botanicznego Drewnicki był owacyjnie witany przez zgromadzoną tu licznie publiczność, która nie mogła uwierzyć, że ten mrożący krew w żyłach lot szczęśliwie się zakoń­czył. 22 września, wykonał w Wilnie jeszcze jeden lot i skok spadochronowy.

Po serii pokazów w miastach północno- zachodniej Rosji Stanisław Drewnicki udał się za granicę, do Włoch. Występował w Wenecji, Florencji, Neapolu, w Bari. Tam odniósł też poważną kontuzje. Aeronaucie niebezpieczeństwa groziły nie tylko w powietrzu, także na ziemi, gdzie mógł stracić również balon. W każdej chwili mógł spłonąć. Przydarzy­ło się to w Wilnie, do którego ponownie przybył wio­sną 1894 r. Pierwszy lot miał wykonać 18 kwietnia, a czwarta część dochodu z pokazu przeznaczona być miała na cele dobroczynne. Gdy wypełniony balon wyprowadzano znad pieca zapaliła się powłoka, wskutek nieostrożności jednego z żołnierzy. Z balonu nic nie pozostało. Publiczność zachowała się nadzwy­czajnie, natychmiast podjęła zbiórkę pieniędzy na nowy balon (patrz Drewnicki "Syrena").

Źródło:

[1] Januszewski S. "Pionierzy. Polscy pionierzy lotnictwa 1647- 1918. Tom 1". Fundacja Otwartego Muzeum Techniki. Wrocław 2017.
blog comments powered by Disqus