Wielgosz Andrzej Konrad
W 1979 r. Andrzej Konrad Wielgosz, będąc uczniem 7 klasy szkoły podstawowej, zainteresował się lotnictwem. Na lekcję polskiego uczniowie mieli przynieść różne czasopisma i jedna z koleżanek przyniosła kilka numerów Skrzydlatej Polski. Poprosił ją wówczas o te czasopisma. Od tamtego momentu spoglądał z wielkim zainteresowaniem na każdy samolot pojawiający się na niebie i marzył o lataniu.
Chociaż lotnictwo wcześniej było mu zupełnie obce (mieszkał na wsi) to teraz zacząłem kleić modele samolotów wykorzystując na to każdą wolną chwilę. Książki o tematyce lotniczej były rzadkością, gdyż w pobliżu nie było żadnej biblioteki. Już najbliższej niedzieli po pamiętnej lekcji języka polskiego szukał Skrzydlatej Polski w kioskach Ruchu i był bardzo szczęśliwy, gdy udało się ją w końcu dostać w Garwolinie. Potem starał się kupować to czasopismo systematycznie i lotnictwo stawało się mu coraz bliższe.
Sytuacja materialna w rodzinie nie wyglądała ciekawie. Często zdarzało się, że gdy kupił Skrzydlatą Polskę, wracał w niedzielę z kościoła pieszo do domu, gdyż nie starczało pieniędzy na bilet autobusowy. Rozmyślał wówczas o lotnictwie i 8- kilometrowy odcinek drogi wcale się nie wydawał się długi.
Kończąc szkołę podstawową wiedział, że na pewno chcę być pilotem- to było jego największe marzenie. Ze Skrzydlatej Polski dowiedział się o istnieniu Liceum Lotniczego w Dęblinie. Gdy składał dokumenty do Liceum Lotniczego w Dęblinie rodzice byli przekonani, że ze względów zdrowotnych nie dostanie się do szkoły lotniczej lub nie zda egzaminów wstępnych. Kwalifikacyjne badania lotniczo- lekarskie w 6 Lotniczym Szpitalu Wojskowym przechodził wówczas pozytywnie co 12-15 kandydat, była to więc dla niego wielka radość, kiedy otrzymał orzeczenie o zdatności do służby w powietrzu.
Teraz czekał na zawiadomienie o egzaminach wstępnych. Otrzymał je w dniu rozdania świadectw w szkole podstawowej i okazało się, że egzaminy są następnego dnia. Był zmartwiony, bo nie miał ani dnia na przygotowanie się. Dla pewności zabrał ze sobą stare ściągi z podstawówki i rano wsiadł do pociągu do Dęblina. Po kilku tygodniach otrzymał zawiadomienie, że został przyjęty w poczet uczniów Liceum Lotniczego.
Wkrótce, od września 1981 r. zaczął się prawdziwy kontakt z lotnictwem, jako że gmach Liceum Lotniczego był usytuowany bardzo blisko pasa startowego dęblińskiego lotniska oraz Aeroklubu Orląt. Po sąsiedzku znajdowały się również hangary, w których stało sporo sprzętu latającego. Razem z kolegami chodzili tam oglądać samoloty i zadawali wiele pytań mechanikom. Kiedy był uczniem Liceum Lotniczego, poznał tajniki lotnictwa. W II klasie wykonał pierwsze skoki ze spadochronem, a w III klasie zdobyłem III klasę szybowcową.
Gdy poznał podstawy aerodynamiki i mechaniki lotu, wykorzystując zdobytą wiedzę zacząłem marzyć o własnym aparacie latającym. Rysował wówczas wiele projektów, szkiców, które zmieniał, modyfikował, wymyślał nazwy dla nowych konstrukcji itp. Miał możliwości latania na profesjonalnym sprzęcie, ale zawsze były jakieś ograniczenia. Chciał latać wtedy, gdy miał na to ochotę. Nie stać go było jednak na budowę lub kupno własnego samolotu.
Pewnego razu, kiedy byłem już w III klasie LL, gdy wracałem ze szkoły do domu, zobaczył samolot w układzie dwupłata (patrz Parkot samolot), nie znanej konstrukcji, stojący przed zabudowaniami nie opodal Garwolina. Podczas kolejnych powrotów ze szkoły do domu na weekend (jako że mieszkałem w internacie), wysiadałem w pobliżu tej posesji i próbowałem spotkać się z właścicielem. Pana Romana Parkota udało mu się zastać dopiero za 4. czy 5. razem. Bardzo szybko zaprzyjaźnił się z p. Romanem. Spędził wiele godzin, a nawet całych dni oraz długich jesiennych wieczorów pomagając mu przy modyfikacji tego samolotu. Po wielu tygodniach wspólnej pracy samolot nadawał się do rozpoczęcia prób w locie. Pierwsze próby w locie zostały przeprowadzone 25.05.1985 r. Samolot miał bardzo długi rozbieg i bardzo słabe wznoszenie, a podczas wykonywania zakrętów nawet tracił wysokość. Samolot nie był więc udany.
W 1985 r. Andrzej Wielgosz rozpoczął naukę w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej na kierunku pilot samolotów odrzutowych. Wówczas kontakt z lotnictwem amatorskim nieco osłabł. Ale marzenie o posiadaniu własnego statku latającego stało się chyba jeszcze silniejsze.
W 1986 r. Roman Parkot, niespodziewanie wyemigrował z Polski do Niemiec. Samolot pozostał w Polsce i został odkupiony przez Andrzeja Wielgosza. Na wiosnę 1987 r. samolot zmienił właściciela.
W tym czasie Andrzej Wielgosz uczył się w WOSL w Dęblinie i nie miał zbyt wiele czasu na zajęcie się samolotem. Kiedy w końcu zabrał się do pracy, to gruntownie zmodyfikował samolot: wykonał od początku tablicę przyrządów, zmodyfikował nieco układ sterowania w części kabinowej, zmienił fotel pilota, opłótnił kadłub i golenie podwozia. Pomalował skrzydła, co zdecydowanie poprawiło jakość powierzchni. Dokonał modyfikacji części kabinowej samolotu. Samolot otrzymał nazwę "Avion".
Wiosną 1989 r. przeprowadził pierwsze próby samolotu. 29.03.1989 r. wykonał kilka prób kołowania, po których wykonał 3- 5 sekundowy lot na wysokości 20- 30 cm. "Avion" został pokazany publicznie na III Zlocie Konstruktorów Lotniczych im. Józefa Meneta, w dniach 18- 20.08.1989 r. na warszawskim lotnisku Babice. Pierwszego dnia Zlotu wykonał krótkie dwa loty po prostej. Po złocie w Skrzydlatej Polsce omyłkowo podano, że Henryk Zadrożny, który schronił się w cieniu skrzydeł, jest konstruktorem samolotu "Avion".
W niedługim czasie po Zlocie w Warszawie, zaczęły się interesować samolotem służby wywiadu. Był to jeszcze 1989 r. Konstruktor był kilkakrotnie wzywany na rozmowy, podczas których pytano o prędkość, zasięg, udźwig, pojemność zbiorników paliwa, długotrwałość lotu. Pytano, czy może polecieć za granicę, ilu może zabrać pasażerów, itd. Tłumaczył, że to samolot do latania rekreacyjnego, że prędkość jego jest niewielka, zbiornik tylko 20 l i tak naprawdę, to jest jeszcze w trakcie prób i nie wiadomo jak będzie latać. Po dość szczegółowych kilku przesłuchaniach, został zwolniony z dalszych przesłuchań.
Jesienią 1989 r. konstruktor przystąpił do dalszych prób w locie, które zostały przeprowadzone na polu jego rodziców tuż za budynkami gospodarczymi. 29.10.1989 r. wykonał dwa loty. Podczas drugiego lotu, samolot został rozbity. Przyczyną wypadku było bardzo słabe wznoszenie. W pewnej chwili na kursie znalazło się samotnie stojące, niezbyt wysokie drzewo. Samolot zaczepił o nie prawym kołem, natychmiast wykonał zakręt w prawo i spadł na ziemię. Samolot uległ uszkodzeniu, na szczęście pilot odniósł tylko niegroźne rany.
Dalszych prób A. Wielgosz już nie podjął i ostatecznie samolot został skasowany.
Konstrukcje:
Wielgosz "Avion", 1989, amatorski samolot sportowy.
Źródło:
[1] Wielgosz A. K. "Avion historia pewnego samolotu amatorskiego". Przegląd Lotniczy Aviation Revue nr 6 i 7/1998.