Parasiewicz Maciej

Maciej Parasiewicz za sterownicą świdnickiej motolotni. Wózek z silnikiem Trabant. (Źródło: Skrzydlata Polska nr 48/1990).

Maciej Parasiewicz, mechanizator rolnic­twa, wielki entuzjasta lotnictwa, konstruktor, instruktor i pilot.

Urodził się w Lublinie 6.06.1961 r. Od 11- go roku życia zajmował się modelarstwem budując modele samolotów w modelarni. Pod koniec szkoły podstawo­wej zaczął się pojawiać na lotnisku w Ra­dawcu, gdzie działa Aeroklub Lubelski. Gdy skończył 16 lat chciał się szkolić na szybow­cach, ale nie uzyskał zgody swojej matki, którą przekonał dopiero w rok później. Jego ojciec zmarł gdy miał 6 lat. Wyszkoliwszy się na szybowcach przez  dwa lata uprawiał szybownictwo w aeroklubie. Gdy w okresie stanu wojennego latanie sportowe zostało zawieszone, a działalność aeroklubów ograniczona, zaczął się interesować lotniarstwem, początkowo tylko teoretycz­nie, by wreszcie w 1985 r. odbyć swój pierw­szy lot na lotni.

W tym czasie studio­wał na Politechnice Lubelskiej, na wydziale mechanicznym. Przerwał te studia a następ­nie kontynuował na Akademii Rolniczej w kierunku mechanizacja rolnictwa. Tych również nie ukończył. Kierunki które studio­wał nie realizowały jego potrzeb. Nie było w Lublinie kierunku lotniczego, a to była dziedzina, w której chciał się rozwijać. Ze studiów przyswoił tyle wiedzy ile mu było po­trzebne do samodzielnego budowania i kon­struowania motolotni. Pogłębiał ją na tyle skutecznie, że zaskakiwał nawet doświad­czonych lotniczych profesjonalistów. Praco­wał w tym czasie w Cukrowni Lubelskiej jako mechanik, którego umiejętności fachowe by­ły bardzo cenione. Latał ciągle na lotniach, ale już myślał o motolotni. Od zlotu w Ole­śnicy w 1986 r. zaczął gromadzić materiały do budowy motolotni.

W rok później zaczął już latać na motolotni, ale jeszcze nie na własnej. Wiosną 1988 r. skompletował własny sprzęt, wkładając do niego wiele wła­snych pomysłów i ulepszeń konstrukcyjnych. Początkowe krótkie loty nad łąkami prze­obraziły się w przeloty na dalsze trasy. Choć w 1988 r powstała sekcja motolotniowa przy Aeroklubie Lubelskim, nadal nie było możli­wości by latać na Radawcu. Maciej wraz z kolegami przeniósł się więc do Aeroklubu Robotniczego w Świdniku wiosną 1989 r. W tym czasie uzyskiwał kolejno uprawnienia pilota 3, 2 i 1 klasy, a następnie uprawnienia instruktora motolotniowego 2 i 1 klasy. W 1990 r. odnowił swoje uprawnienia szybowcowe w Świdniku. Działał też jako in­struktor modelarstwa lotniczego.

Latał i ciągle usprawniał motolotnie swoją i kolegów. W styczniu 1990 r. rozpoczęty się rozmowy na temat budowy motolotni w WSK PZL Świdnik. Opracowywał jej założenia konstrukcyjne przychodząc półprywatnie do zakładu. Wkrótce zrezygnował z pracy w cu­krowni i od 5.03.1990 r. zaczął pracować w WSK, i rozpoczął budowę profesjonalnej motolotni wraz z kolegami Krzysztofem Gładyszem (konstruktorem prowadzącym, ab­solwentem Politechniki Rzeszowskiej, pracu­jącym wcześniej jako konstruktor śmigłowco­wy), Krzysztofem Komendą (zatrudnionym na umowę do spraw zespołów napędowych) oraz Andrzejem Sawickim (zainteresowanym tematem pilotem ZEUŚ, prowadzącym spra­wy organizacyjno- techniczne). Maciej był głównym autorem założeń konstrukcyjnych motolotni PZL ML-1. Pracował jako konstruktor, wykonawca i oblatywacz. Wykonania wielu części osobiście nadzorował, a niejednokrot­nie sam je wykonywał. Potrzeba konstruowa­nia i budowy sprzętu bezpiecznego, spraw­dzonego pod względem obliczeniowym i przebadanego w próbach naziemnych sta­tycznych i dynamicznych oraz w locie, znala­zła tu realizację. Mimo, że zarabiał mniej niż w cukrowni był szczęśliwy. Po raz pierwszy w życiu robię to, co najbardziej lubię i jeszcze mi za to płacą- mawiał.

Pierwsze loty na przedprototypie Maciej Parasiewicz z A. Sawickim na miejscu pasażera wykonał 11.04.1991 r. Od 10.09 do 05.12.1991 wykonywał próby w locie wraz z K. Komendą na miejscu pasażera.

Niestety, temat motolotni w zakładach pro­dukujących wielkie śmigłowce zaczął być postrzegany niechętnie. M. Parasiewicz jako osoba naj­bardziej zaangażowana w prace zespołu po­padł na tym tle w konflikt z głównym konstruk­torem śmigłowców prototypowych, który miał pieczę nad tematem i występował jako głów­ny konstruktor motolotni ML-1. Nie udało się mu przeforsować zgodnych z jego oczekiwaniami i najnowszą wiedzą dyna­micznych rozwiązań organizacyjnych. Przegrał z WSK i został zwolniony pod­czas zwolnień grupowych. 30.11.1992 r. Próby w locie dokończył specjalnie do tego celu za­trudniony Alojzy Dernbach z Warszawy. Świadectwo typu motolotnia otrzymała 17.06.1993 r.

Po zwolnieniu M. Parasiewicz działał w aeroklubie w Świdniku. Jako instruktor prowadził kursy motolotniowe i tworzył programy szkolenia. Wyszkolił kilkudziesięciu pilotów. Pracował też nad udoskonaleniem konstrukcji moto­lotni. Planował dokonać wielu zmian w bu­dowie wózka, kilka projektów zdążył naryso­wać. Projektował motolotnię nowej genera­cji, wyprzedzającą obecne konstrukcje. De­cydującym rokiem dla jej powstania miał być 1996 r. Pracował znowu w cukrowni jako me­chanik maszyn, ale cały czas pogłębiał swo­ją wiedzę z zakresu programowania prób w locie, rejestracji danych i ich obróbki kom­puterowej.

W grudniu 1995 r. motolotnia ML-1 została załadowana w Rzeszowie na pokład samolotu Iljuszyn Ił-76 wyczarterowanego przez WSK Świdnik do prze­wozu śmigłowca PZL W-3 "Sokół" na wystawę lotniczą LI­MA ‘95 do Malezji. Wraz z nią poleciał M. Parasiewicz. Projekt ML-1 przejęła już wtedy firma E & K Sp. z o.o, którą Maciej na tych targach reprezentował.

Wystawa odbywała się na lotnisku Langkawi, motolotnia wzbudzała wielkie zaintereso­wanie. Pierwszego dnia organizatorzy nie przewidzieli w programie pokazów w locie prezentacji motolotni. Udało się jed­nak wykonać jeden krótki lot, nie nad głów­nym pasem, lecz nad terenami parkingowymi. Drugiego dnia 8.12.1995 r. M. Parasiewicz otrzymał od organizatorów ustalony czas swoich poka­zów. Choć było 35°C w cieniu i wiał silny i porywisty wiatr, zdecydo­wał nie rezygnować z okazji, może jedynej, na zaprezentowanie swojej motolotni w locie. Uznał że da sobie radę. Nie założył nawet ka­sku, choć sam zawsze był na to bardzo wy­czulony i zwracał uwagę wszystkim swoim uczniom. Po prostu wsiadł i poleciał.

Z wiatrem i turbulencją radził sobie prawie przez cały lot. Niestety, w klimacie tropikalnym zawirowania powietrza są znacznie silniejsze, niż w umiarkowanym, i bardziej zdradliwe. Gdy podchodził do lądowania i dotykał już kołami ziemi gwałtowny podmuch wyniósł motolotnię w górę na kilkadziesiąt metrów i wywrócił ją na plecy. Spadanie trwało 13 sekund, początkowo w pozycji plecowej, później już w autorotacji. Na 20 metrów przed ziemią złożyły się skrzy­dła. Upadek nastąpił z wielką siłą tuż obok be­tonowego pasa. Pilot był nieprzytomny ale żył. Śmigłowiec ratunkowy natychmiast za­wiózł go do szpitala. Obrażeniom uległa głów­nie głowa, na ciele nie stwierdzono poza lek­kim złamaniem nogi żadnych uszkodzeń.

Przez 9 dni był w stanie śpiączki. Organizatorzy ulokowali go w najlep­szym szpitalu w Pinangu, jego stanem intere­sował się sam premier Malezji. Niestety leka­rze nie dawali żadnej nadziei. Zmarł 17.12.1995 r. Miał 34 lata.

Tak odszedł jeden z najzdolniejszych pio­nierów polskiego motolotniarstwa, któremu poświęcił się całkowicie. Miał ogromną wiedzę na temat konstruowania, materiałów, techno­logii, przepisów, a także wielkie zdolności warsztatowe.

Konstrukcje:
Parasiewicz motolotnia, 1988, motolotnia.
PZL ML-1, 1992, motolotnia.

Źródło:

[1] Chwalczyk T. „Motolotnie ze Świdnika”. Skrzydlata Polska nr 16/1990.
[2] Aleksandrowicz T. „Ostatni lot Maćka”. Przegląd Lotniczy Aviation Revue nr 1/1999.
blog comments powered by Disqus