Masłowski samolot, 1968

W 1968 r. konstruktor- amator Józef Masłowski, mieszkający we wsi Sikorki, niedaleko Ząbkowic Będzińskich (obecnie dzielnica Dąbrowy Górniczej w województwie śląskim) zbudował jednomiejscowy samolot w układzie górnopłata.
Ten latający ptak, jak określały go media, był budowany tylko i wyłącznie z wyobraźni pana Józefa. To w jego głowie urodził się plan i cała konstrukcja maszyny. Budował bez rysunków, bez specjalnych obliczeń. Bez tego wszystkiego, co niezbędne jest zawodowym konstruktorom w projektowaniu i budowaniu maszyn. Pan Józef, rozpoczynając prace przy swojej maszynie, wcześniej z bliska nie widział prawdziwego samolotu.
Prawie wszystko wykonał własnoręcznie. Wiele czasu spędzał w warsztacie konstruując samolot z tego, co udało mu się znaleźć na złomie. Jedyne, co było oryginalne w tym samolocie, to koła lotnicze. Maszynę zbudował z drewna i metalu, śmigła- z drewna jesionowego. Do tego gromadził różnego typu kątowniki, sklejkę. Dwa 4- cylindrowe silniki o mocy po 33 kW, zakupione ze złomu w 1965 r., zmontował i doprowadził do pełnej używalności.
Prace przy budowie samolotu zabrały Józefowi Masłowskiemu trzy lata. Nie brakowało w tym czasie dramatycznych wydarzeń. Pewnego dnia konstruktor stanął przy kręcącym się śmigle i chciał, żeby na zdjęciu udokumentować to wydarzenie. Podszedł jednak za blisko samolotu i śmigło rozcięło mu skroń. Na szczęście nic poważnego się nie stało, przyjechało pogotowie i wystarczyło zwykłe zaszycie.
Pierwsze próby silników i wzlotu były wielką sensacją dla mieszkańców Sikorek. Rozpoczął je najpierw na własnym podwórku. Pierwsze próby nie były zbyt udane. Po włączeniu silników, nim pan Józef się zorientował, samolot ruszył i zatrzymał się na ścianie komórki. Trzeba było go naprawiać.
Rok później za pas startowy posłużyło mu pole sąsiada. Towarzyszyła mu w tym licznie zebrana młodzież i dorośli, przyjechało także kilku dziennikarzy. Silniki pracowały dobrze, a samolot parę razy toczył się po prostej na nierównościach gruntu, ale jakoś od ziemi oderwać się nie mógł. Konstruktor- samouk nie miał doświadczenia w pilotażu, bal się też zapewne wypadku. Do dzisiaj zachował się film Polskiej Kroniki Filmowej z próby startu samolotu.
Wg [3]- prawdopodobnie samolot dokonał skoku ok. 200 m, po czym z braku dalszego miejsca musiał lądować- jest to błędna informacja. Samolot nie miał prawa oderwać się od ziemi. Po prostu był za ciężki. Były w nim zamontowane różnego rodzaju łańcuchy, metalowe pokrętła i jak wspomina syn konstruktora: aż dziwię się, że ruszył z miejsca. Innym problemem, poza tym, że samolot był za ciężki, był także fakt, iż nie miał on odpowiedniego pasa startowego. Pole, które miało spełniać jego rolę, było zbyt krótkie. Później Lasy Państwowe posadziły tam drzewa i to był koniec prób startu.
Samolot bardzo długo stał na podwórku i budził powszechne zainteresowanie wśród mieszkańców, będąc główną atrakcją wsi Sikorki. W końcu został pocięty i oddany na złom.
Konstrukcja:
Jednomiejscowy górnopłat zastrzałowy o konstrukcji mieszanej.
Kadłub wykonany ze stalowych płaskowników (listew), pokryty sklejką. Wszystko było spawane, względnie skręcane śrubami. Kabina odkryta.
Podwozie klasyczne z kółkiem tylnym, stałe. Podwozie główne bez amortyzacji. Golenie podwozia wykonane z rurek.
Wyposażenie: urządzenia, które miały kontrolować lot, m.in. wskaźniki oleju i własnej konstrukcji żyroskop- było to proste pudełko metalowe, z zawieszonym wskaźnikiem.
Napęd- 2 silniki 4- cylindrowe w układzie bokser o mocy 33 kW (45 KM) każdy.
Zbiornik paliwa, znajdujący się za miejscem pilota, stanowiła przerobiona 30- litrowa bańka na mleko. Ciśnienie w nim wytwarzała pompka motocyklowa.
Galeria
Źródło:
[1] Konieczny J. R. "Na skrzydłach jak ptaki". Seria "Miniatury Lotnicze". Krajowa Agencja Wydawnicza RSW Prasa- Książka- Ruch. Warszawa 1976.[2] Kapusta K. "Waldemar Masłowski z Ząbkowic buduje samolot. Jak jego ojciec Józef". Dziennik Zachodni - Wiadomości Śląsk, Wiadomości Śląskie.
[3] PiotrP .
[4] W. Grodzki "Współczesny Ikar". Polska Kronika Filmowa, 1970.