Waciórski Stefan

Stefan Waciórski urodził się w 1916 r.
Jako chłopiec miał wielkie zaufanie do ludzi. Do każdego odnosił się serdecznie, z całą szczerością. Jego jasny uśmiech zjednywał mu przyjaciół często wśród zupełnie nieznajomych ludzi. W klasie był najmłodszy i najsłabszy fizycznie, cieszył się jednak szacunkiem kolegów, gdyż pomagał często w rozwiązywaniu zadań chłopcem ze starszych klas. Dla niego było wszystko łatwe, zrozumiałe i proste.
Kiedy podrósł, począł marzyć o lotnictwie. Ale cóż, okazało się. że miał serce umieszczone pośrodku klatki piersiowej, słaby wzrok i wątłą budowę. Pokonując opory lekarzy, został dopuszczony do szkolenia szybowcowego. Skończył kurs teoretyczny, zdobył kategorie A, B i C, srebrną odznakę szybowcową, kręcił akrobacje na "Sokole". W 1933 r. poleciał na przyczepkę z ekipą polskich harcerzy-lotników na międzynarodowy zlot skautów na Węgrzech.
Na Jamboree w Holandii wykonał wspaniałą akrobację, lądując tuż przed trybunami. Wyszedł z szybowca w dużym kombinezonie, groźnej kominiarce, okularach l spadochronie, czyniąc wrażenie pogromcy przestworzy. Gdy przed trybunami zdjął swój ekwipunek, zdziwionej publiczności ukazał się jakże niepozorny, szczupły, mały Funio, w krótkich harcerskich porciętach, z gołymi kolanami.
- Prawdziwy pilot powstał w kabinie- mówiono na trybunie- przecież niemożliwe, żeby to dziecko tak latało!
Stefan Waciórski dzieckiem nie był już od dawna. Opanowany, skupiony, zawsze wiedział czego chce, szedł pewnie obraną drogą. Wkrótce stał się najmłodszym inżynierem, konstruktorem silników lotniczych.
W czasie okupacji pracował w konspiracyjnym Instytucie Lotnictwa. Był współkonstruktorem nowego gwiazdowego silnika lotniczego.Wspólnie ze Zbigniewem Brzoską i Kazimierzem Szałwińskim opracował projekt turbinowego silnika lotniczego. W celu przeprowadzenia prób, w Zakładzie Przyrządów Precyzyjnych inż. A. Maksymowicza przy ul. Wroniej, przed wybuchem Powstania Warszawskiego wykonano łopatki do turbiny tego silnika. Projekt koncepcyjny tego silnika prawdopodobnie po wojnie sprzedano nieoficjalnie francuskiej wytwórni silników Turbomeca. Stworzył też projekt śmigłowca, któremu nadał nazwę "Ciocia Felcia". Był jednym z filarów wywiadu lotniczego Armii Krajowej. Wchodził również w skład komisji specjalistów, która odtworzyła konstrukcję pocisku V-1. Szczątki jego dostarczano w walizkach z niemieckich poligonów. Rysunek pocisku został odesłany do Anglii specjalnie przysłanym samolotem.
Inżynier Stefan Waciórski brał udział w pracach redakcyjnych konspiracyjnego pisma lotniczego Wzlot. Dawał zawsze trafne i zwięźle ujęte określenia. Nie rzucał frazesów, nie lubił gadulstwa.
Współpracował z Batalionem Strzelców Spadochronowych "Parasol". Dostarczał książki podchorążówkom, pomagał chłopcom z Warszawskiego Koła Lotniczego.
Na ulicy Chocimskiej, w mieszkaniu zaufanego reichsdeutscha, miał Stefan swój lokal konspiracyjny. Odbywały się tam odprawy i zebrania, słuchano radia. Przechowywano tam również włoskiego oficera, dezertera z wojska, o niespotykanym temperamencie i zadziwiającym apetycie. Dość długo dopisywało Stefanowi szczęście. Później zaczęły spadać ciężkie ciosy na najbliższe otoczenie.
Oto zginął inżynier Antoni Kocjan, konstruktor doskonałych polskich szybowców, z którym wspólnie rozgryzał trudne zada nią wojskowego wywiadu lotniczego. Zastrzelono najserdeczniejszego przyjaciela Tadzinka Matławskiego, tego co dostarczał broń oddziałom dywersji. Nie wrócił z Krakowa Tadzio Derengowski. Szukał tam dróg dla ratowania jednego z aresztowanych kolegów i sam wpadł w zasadzkę.
Ale Stefan nie załamywał się, żelazną wolą pokonywał budzące się zwątpienia. Tyle tylko, że jakoś zmalał i jeszcze bardziej zamknął się w sobie. Oddał się bez reszty sprawie Polski Walczącej, mimo wielkiego wyczerpania.
W sierpniu 1944 r., po wybuchu Powstania Warszawskiego, Stefan wraz z grupą inżynierów rozpoczyna produkcję broni, tak potrzebnej chłopcom na barykadach. Buduje reflektory, wskazujące miejsce samolotom, gdzie mają zrzucać broń, medykamenty i żywność dla powstańców. Konstruuje wyrzutnię przerzucającą meldunki przez Aleje Jerozolimskie, gdy nie było tam jeszcze przekopu. Zostaje wysłany na Czerniaków, aby tam zorganizować produkcję z powierzonych mu materiałów wybuchowych. Fabryka jednak zostaje rozbita, a Stefan przedostaje się kanałami na Mokotów.
Wróg zaciska swój pierścień coraz bardziej, trzeba znowu zmienić miejsce działania. Stefan podejmuje próbę przedostania się do Śródmieścia. Śmiertelnie znużony, słaniający się z głodu, zatrzymuje się w szopie na ul. Bałuckiego. Tutaj, 26.09.1944 r., kończy swą drogę, trafiony nieprzyjacielskim pociskiem.
Konstrukcje:
Waciórski "Ciocia Felcia", ok. 1942-1943, projekt śmigłowca.
Źródło:
[1] Flach Romuald "Inżynier lotnik- powstaniec". Skrzydlata Polska nr 32/1957.[2] Glass Andrzej, Kubalańca Jerzy "Polskie konstrukcje lotnicze". Tom 5. Wydawnictwo STRATUS. Sandomierz 2013.